Waterpoliści zaczynają rundę rewanżową

Nieco później niż pozostałe drużyny drugą rundę rozgrywek Ekstraklasy rozpoczną waterpoliści AZS Uniwersytetu Warszawskiego. W sobotę do stolicy przyjedzie Arkonia Waterpolo Szczecin. Dla gospodarzy będzie to szansa, żeby awansować na drugą pozycję w tabeli.

Po blisko dwóch miesiącach przerwy zawodnicy AZS Uniwersytetu Warszawskiego wracają do walki o mistrzostwo kraju. To nie oznacza wcale, że przez ten czas próżnowali, bo w lutym wystąpili w finale Pucharu Polski, ale tam musieli uznać wyższość ŁSTW Politechniki Łódzkiej (4:7).

Choć runda rewanżowa wystartowała już w ubiegły weekend, to dopiero teraz azetesiacy będą mieli okazję powalczyć o ligowe punkty. Wszystko za sprawą przełożeniu meczu z Arkonią. W pierwszym pojedynku rozgrywanym na wyjeździe azetesiacy rozgromili rywali zwyciężając aż 30:3.

Patrząc po wyniku tamtego spotkania i na tabelę faworytem są gracze AZS UW, którzy po siedmiu grach zajmują 3. miejsce. Natomiast Arkonia Szczecin jest na ostatniej pozycji nie mając jeszcze wygranej na koncie. Gospodarze nie zamierzają jednak zlekceważyć rywali, bo tuż za nimi w tabeli czai się już ŁSTW Politechnika Łódzka.

– Ja osobiście do każdego meczu podchodzę tak samo. Trzeba zagrać swoje, i postarać się żeby to przeciwnik dostosowywał się do naszego stylu gry, a nie na odwrót. Musimy od samego początku gry narzucić swoje warunki. Faktycznie oni nie mają jeszcze punktów, ale nie dopuszczamy do siebie myśli że mogliby zdobyć je z nami. Walczymy o najwyższe cele w tym sezonie i takie potknięcie mogłoby nas kosztować bardzo wiele. To nasz pierwszy mecz po przerwie między rundami i po Pucharze Polski, liczymy że rozpoczniemy ten finisz sezonu bez niespodzianki – mówi Bartosz Borkowski z drużyny AZS Uniwersytetu Warszawskiego.

Mecz pomiędzy waterpolistami AZS Uniwersytetu Warszawskiego i Arkonią Szczecin odbędzie się w sobotę 25 marca. Początek o godzinie 20:30 na pływalni Centrum Sportowo- Rehabilitacyjnego przy ul. Trojdena 2c. Wstęp na trybuny jest wolny.

Tekst: Robert Zakrzewski
Foto: Paweł Małaczewski (archiwum)

Tagged .