Nie był to mecz do jednej bramki, na co może wskazywać wynik. Futsalistki AZS Uniwersytetu Warszawskiego w akademickich derbach musiały uznać wyższość AZS Uniwersytetu Jagiellońskiego 9:1. Krakowianki w tym meczu imponowały skutecznością.
Początek rundy rewanżowej Ekstraligi Futsalu kobiet przyniósł kibicom derby AZS i to niejedne. W sobotę w zawodniczki AZS Uniwersytetu Warszawskiego podejmowały we własnej hali koleżanki z AZS Uniwersytetu Jagiellońskiego. Gospodynie miały ogromną chęć, żeby zrehabilitować się im za minimalną porażkę poniesioną w pierwszej rundzie. Jesienią w Krakowie lepsze były popularne Jagiellonki wygrywając 1:0.
Mecz miał ważne znaczenie dla układu tabeli. Krakowianki po 10 kolejkach zajmowały czwarte miejsce mając na koncie 19 punktów, tyle samo co trzeci Ampuls Słomniczanka Słomniki. Natomiast futsalistki AZS UW zajmowały szóstą lokatę tracąc do wspomnianych rywalek dwa oczka. Jeśli dalej chciały liczyć się w walce o medale to musiały wygrać.
Spotkanie od początku prowadzone było w szybkim tempie i mogło się podobać zgromadzonym kibicom. Przez panującą zamieć śnieżną jeszcze nie wszyscy zdążyli przyjść do hali, a już było 0:1. W 35 sekundzie po samobójczej bramce zawodniczki AZS UW na prowadzenie wyszły przyjezdne. Gol zapisany został Nikoli Wojtas.
W szóstej minucie meczu mógł być remis, po tym jak w polu karnym niepilnowana Emilia Jarzyna otrzymała piłkę. Zawodniczka znana z dobrego panowania nad piłką, chyba była nieco zaskoczona tym, że podanie minęło kilka rywalek, bo nie trafia w bramkę.
Zawodniczki AZS UW osiągały optyczną przewagę, ale to poprzeczka uratowała je przed stratą kolejnej bramki, po mocnym uderzeniu z dystansu Agnieszki Bryzek. W 15 minucie było już 0:2. Gospodynie spróbowały gry w przewadze i nadziały się na kontrę. Piłkę przejęła Natalia Nosalik i uderzyła w kierunku pustej bramki. Była to 13 minuta derbowego starcia.
Ten wynik nie utrzymywał się długo, bo po dwóch minutach kontaktowego gola zdobyła Kornelia Bińczyk, która dobrze znalazła się w polu karnym rywalek. Wydawało się, że to jest moment w którym gospodynie wrócą do gry, ale szybko otrzymały kolejny cios. Czeszka Clara Soquessa zeszła do środka boiska i uderzyła z dystansu obok interweniującej Zuzanny Nikisz.
Po chwili swoją szansę znów miały gospodynie, ale Maja Kozłowska trafiła w słupek. Na dwie minuty przed przerwą po stałym rozegrany rzutu rożnego ponownie na listę strzelczyń wpisała się Natalia Nosalik.
– To że tak szybko straciliśmy bramkę to nie miało wpływu na przebieg meczu. Bardziej zabrakło nam chłodnej głowy i skuteczności pod bramką przeciwnika. My wcale nie musiałyśmy przegrywać po pierwszej połowie, gdybyśmy wykorzystały swoje szanse. Podobnie było w drugiej części meczu. Trochę słabsza postawa też w defensywie i skończyło się takim, uważam zbyt wysokim wynikiem – mówiła Maria Wąsowska, trenerka AZS UW.
Minutę po rozpoczęciu drugiej połowy w dobrej okazji znalazła się wspomniana Nosalik, która trafiła na 1:5. Była to jej 3 bramka a tym meczu, ale jak się miało okazać nie ostatnia. Kolejne sekundy meczu upływały pod znakiem walki i okazji z których jednak nic nie wynikało.
Na pięć minut przed końcem gry w dobrej sytuacji znalazła się Maja Kozłowska, ale w odpowiedzi trafiła Nosalik, wykorzystując sytuację sam na sam. Później, w odstępie 26 sekund na listę strzelczyń wpisały się Katarzyna Ładocha i Aleksandra Misiura. Zmniejszyć rozmiary porażki mogła jeszcze Agnieszka Gołębiowska, która próbowała zmienić kierunek lotu piłki zagranej w pole karne. Zamiast tego z bramki cieszyły się krakowianki po trafieniu Agnieszki Bryzek na 1:9 ustaliła w 40 minucie
Na początku lutego zawodniczki AZS UW zagrają na wyjeździe z Wierzbowianką Wierzbno.
Przygotowania i udział w rozgrywkach współfinasowany ze środków m.st. Warszawa.