Tym razem Gliwice nie okazały się szczęśliwe dla piłkarzy wodnych AZS Uniwersytetu Warszawskiego. Po roku przerwy azetesiacy stanęli przed szansą na odzyskanie Pucharu Polski. W decydującym meczu przegrali jednak z ŁTSW Politechniką Łódzką 4:7.
Pływalnia w Gliwicach dobrze kojarzy się graczom AZS Uniwersytetu Warszawskiego, a niewiele zabrakło by zapisali kolejny złoty rozdział. W 2021 rok drużyna debiutująca w najwyższej klasie rozgrywkowej sprawiła tam sporą niespodziankę. W finale Pucharu Polski pokonali utytułowaną Polonie Bytom (12:7) i mogli świętować pierwszy wielki sukces. Niestety rok później w Warszawie nie udało się już powtórzyć azetesiakom tak dobrego wyniku i w turnieju Final Six AZS UW wywalczyło brąz.
Tym razem w meczu o Puchar Polski zagrali aktualni mistrzowie Polski – ŁTSW Politechnika Łódzka, która w półfinale wyeliminowała gospodarzy i obrońców tytułu – Polonie Bytom (12:10). Szanse na odzyskanie trofeum mieli też azetesiacy zajmujący obecnie drugie miejsce w ekstraklasie. Stołeczna drużyna w sobotnich spotkaniach pokonała pewnie UKS Neptun Uniwersytet Łódzki 17:3, a w półfinale wygrali z niewygodną Alfą Gorzów Wielkopolski 17:7.
Finał transmitowany był w TVP Sport więc dla zawodników była to doskonała okazja, żeby zgotować ciekawe widowisko i „sprzedać” waterpolo kibicom. Chociaż po wysokich sobotnich zwycięstwach wszystko wskazywało, że drużyna AZS od początku zdoła przejąć kontrolę nad finałem, to spotkanie miało zupełnie inny przebieg.
Już w pierwszej akcji meczu Michał Diakonów dał prowadzenie ŁTSW Politechnice Łódzkiej. Po rzucie Piotra Michalskiego w krótki róg bramki AZS było już 2:0. Na 3 min przed końcem pierwszej kwarty kontaktowego gola zdobył Miktita Chupryna. Warszawianie mieli jeszcze dobrą okazję do wyrównania, ale rezultat po pierwszych 8 minutach nie uległ zmianie. Druga i trzecia kwarta również należała dla drużyny ŁSTW Politechniki Łódzkiej. Dopiero w ostatniej części do głosu zaczęli dochodzić gracze AZS UW słynący z dobrego przygotowania fizycznego.
Po upływie czasu z wygranej 7:4 cieszyła się jednak ŁTSW Politechnika Łódzka zdobywając Puchar Polski po raz 16 (!) w historii. Ostatni raz z tego trofeum cieszyli się w 2019 roku. Natomiast drużyna AZS UW po ubiegłorocznym trzecim miejscu dokłada kolejny medal do kolekcji i mówi o sporym niedosycie.
– Uważam, że zagraliśmy na 40 procent swoich możliwości i Łódź była lepiej przygotowana. To nie jest tak, że zjadł nas stres. Tylko zagraliśmy słaby mecz i to jest najbardziej denerwujące. Byliśmy nieskuteczni w ataku, marnowaliśmy bardzo dobre okazje i to się zemściło. W obronie graliśmy przyzwoicie, ale już nasza gra z przodu zostawiła wiele do życzenia. Na pocieszenie pozostaje fakt, że kolejny rok Puchar Polski AZS kończy z „blachą”, bo tak też nie będzie zawsze – ocenia Jakub Bednarek, asystent trenera AZS Uniwersytetu Warszawskiego.
– ŁTSW to najbardziej utytułowana drużyna w historii polskiej piłki wodnej. W swojej drużynie mają wielu doświadczonych graczy, którzy wielokrotnie sięgali po mistrzostwo Polski. Choć część kibiców wskazywała naszą drużynę jako faworytów, to nikt z nas nie nastawiał się na łatwy mecz. Od początku spotkania grę łodzian cechowała duża determinacja i intensywność. Chcieliśmy utrzymać grę w obronie, a następnie narzucić własne warunki gry. W czwartej kwarcie udało nam się przemóc w ataku i zaczęliśmy odrabiać straty. Niestety okazało się to niewystarczające – dodaje Rafał Nerlewski, zawodnik AZS UW.
Najlepszym zawodnikiem turnieju został wybrany Michał Bar z ŁTSW Politechniki Łódzkiej i… były gracz AZS Uniwersytetu Warszawskiego. Dodajmy, że runda rewanżowa rozgrywek ekstraklasy waterpolo rozpocznie się na początku marca.
Tekst: Robert Zakrzewski
Foto: facebook.com/Kiflu