Wynik poszedł w świat, ale nie oddaje on gry

Dziesięcioma bramkami różnicy zakończyły się stołeczne derby AZS w piłce ręcznej kobiet. We własnej hali zawodniczki AZS Uniwersytetu Warszawskiego przegrały z Handball AZS AWF Warszawa 22:32. Sam rezultat nie oddaje jednak emocji w jakie obfitowało spotkanie. Nie brakowało walki, a zawodniczki obu drużyn zobaczyły po czerwonej kartce.

W starciu lokalnych rywalek faworytkami były szczypiornistki z Bielan, które przed tym meczem prowadziły w tabeli I ligi z kompletem sześciu zwycięstw. Chociaż zawodniczki AZS UW plasują się w środku tabeli to i tak w tym sezonie prezentuje się o wiele lepiej niż w poprzednim. Po sześciu kolejkach mają trzy wygrane na koncie, a przypomnijmy że w ubiegłych rozgrywkach zwyciężyły cztery razy.

Początek spotkania rozgrywanego w środę, awansem w ramach 7. kolejki, był bardzo wyrównany. Po dwóch bramkach Aleksandry Dronzikowskiej, trafieniu Kamili Białowąs i odpowiedzi Kingi Lemiech gospodynie prowadziły w 3 minucie meczu (3:1). Zawodniczki w zielonych strojach przyjechały jednak do hali przy ul. Banacha po komplet punktów. Kolejne trafienia Olgi Lewandowskiej, Katarzyny Pożogi czy Marty Musiał wyprowadziły je na minimalne prowadzenie (4:5). Do ponownego wyrównania szybko doprowadziła wspomniana już Kamila Białowąs.

Nieco niespodziewany remis utrzymywał się na tablicy świetlnej aż do 20 minuty meczu (9:9). Trwała wymiana ciosów, w bramce AZS UW dobrze spisywała się też Dorota Barczuk, która pod koniec pierwszej połowy popisze się bramką rzuconą przez całą długość boiska. Wcześniej jednak przez cztery minuty żadna ze stron nie mogła zmienić wyniku z 9:10. Zawodniczki AWF lepiej potrafiły wykorzystać m.in grę w przewadze. W 24 minucie trafiła Jagoda Lasek, a chwilę później na 9:12 podwyższyła Lemiech. Ostatecznie wynik 1 połowy na 10:14 ustaliła Julia Zając.

Druga część meczu zaczęła się od szybkiego trafienia dla AZS UW przez skuteczną Aleksandrę Dronzikowską, to liderki tabeli w odpowiedzi trafiły aż trzy razy. Dwukrotnie trafiła Kamila Pożoga, a raz Kinga Lemiech. Przy wyniku 11:17 wydawało się, że jest już po zawodach jednak gospodynie zaczęły odrabiać straty.

Trafiały kolejno Kinga Szczepanik, Natalia Mazur i Julia Cichal. Na kwadrans przed zakończeniem meczu po kolejnej bramce Cichal utrzymał się wynik 17:19. Ale na więcej chyba nie starczyło sił, a zawodniczki AWF przypomniały sobie, że jeśli chcą walczyć w tym sezonie o awans do Ekstraligi to nie mogą gubić punktów.

Końcówka meczu była już jednostronnym widowiskiem w którym zawodniczki Handball AZS AWF Warszawa zdobyły aż 13 bramek, czyli prawie tyle co w całej pierwszej połowie. Wyczyn ten może imponować zwłaszcza że na parkiecie nie było już najskuteczniejszej zawodniczki grupy C I ligi – Katarzyny Pożogi (60 bramek), która w 41 minucie za trzecią karę zobaczyła czerwoną kartkę. Dodajmy, że w drużynie AZS UW czerwoną kartką ukarana została Marta Gawrońska w 54 minucie spotkania. Wtedy już jej drużyna przegrywała 18:28.

Rozmiary porażki zmniejszyła jeszcze Aleksandra Dronzinowska w końcówce meczu zdobywając dwie bramki, a łącznie 7 w całym meczu. Rezultat ustaliła Dominika Macikowska z AZS AWF.

– Do 45 minuty grałyśmy dobre i wyrównane spotkanie. Później zabrakło nam trochę sił i zaczęłyśmy być też nieskuteczne i grałyśmy wolno. To wszystko wpłynęło na końcowy wynik. Wiara była w to, że uda się zdobyć punkty i to było widać na boisku. Ale tak jak mówię zabrakło sił i może też konsekwencji. Zdołałyśmy zmniejszyć straty do dwóch bramek, ale nasz brak skuteczności sprawił, że AWF to wykorzystał – powiedziała po meczu Karolina Wilk, skrzydłowa AZS UW.

W tabeli I ligi zawodniczki AZS UW zajmują 8. miejsce. W następnej kolejce zagrają na wyjeździe z Suzuki Koroną Handball Kielce. Mecz odbędzie się 19 listopada.

AZS UW – Handball AZS AWF 22:32 (10:14)

Txt: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Selerski