Z jednej strony szalejący na zewnątrz wiatr, a z drugiej w hali grad goli. W ćwierćfinale ekstraligi futsalu kobiet zawodniczki AZS Uniwersytetu Warszawskiego przegrały z AZS UEK Słomniczanką Słomniki 4:8. Jak przystało na akademickie derby nie brakowało emocji.
W sobotę do Warszawy przyjechały zwyciężczynie rundy zasadniczej grupy południowej i aktualne wicemistrzynie Polski. AZS Uniwersytet Ekonomiczny przez rozgrywki przeszedł jak burza odnosząc 9 zwycięstw i ponosząc tylko 1 porażkę. Na drodze do turnieju “Final Four” i walkę o medale tym razem stanąć im miały zawodniczki AZS Uniwersytetu Warszawskiego.
Jeszcze w ubiegłym roku Warszawianki były na innym biegunie i broniły się przed spadkiem w barażach. Tym razem rozgrywki w grupie północnej zakończyły na 4. pozycji z trzema zwycięstwami na koncie. Dawało to im spokojne utrzymanie, ale co ważniejsze możliwość walki o wyższe cele. W tym pojedynku nie były jednak faworytkami.
Już w trzeciej minucie prowadzenie drużynie AZS UEK Słomniczanka Słomniki dała Julia Szostak. Wydawało się, że przyjezdne złapią wiatr w żagle, ale gra zaczęła się wyrównywać. Swoją szansę miały zawodniczki AZS UW po uderzeniu Emilii Jarzyny. Chwilę później w zamieszaniu pod bramką rywalek próbowała dojść do piłki Paulina Pokraśniewicz.
Wynik nie ulegał jednak zmianie aż do 9 minuty meczu, kiedy to na raty bramkę AZS UW pokonywała Katarzyna Włodarczyk. Gospodynie próbowały swoich szans głównie w grze z kontry, a to przyniosło efekt w 12 minucie meczu. Wspomniana Pokraśniewicz przejęła piłkę i odegrała do Kornelii Bińczyk. Choć jej strzał został obroniony, to z dobitką zdążyła zawodniczka z numerem 11 na niebieskiej koszulce.
Popularna „Balon Arena” niemal uniosła się w powietrze w 14 minucie. Rekord Polski w biegu na 60 metrów Ewy Swobody wydaje się być niczym w porównaniu do tego jak sprintem do mocno zagranej piłki ruszyła Agnieszka Gołębiowska. Zawodniczka UW nie tylko utrzymała piłkę w boisku, ale jeszcze zagrała w pole karne do nadbiegającej Emilii Jarzyny, która doprowadziła do remisu.
Powiało sensacją, ale radość nie trwała długo, bo około 30 sekund. W tym czasie zawodniczki AZS UEK przeprowadziły dwie groźne akcje, a jedna z nich zakończyła się bramką. Do pozostawionej Moniki Jaskółki zagrana została piłka na dalszy słupek i wystarczyło jej już tylko dopełnić formalności. Bardzo podobny schemat z zagraniem na drugi słupek przyjezdne wykorzystały też przy bramce na 2:4, której autorką ponownie była Julia Szostak. To jednak nie był jeszcze koniec, bo na 50 sekund przed końcem tej części meczu trafiła ponownie Włodarczyk.
– Ten mecz to materiał dla moich zawodniczek na temat tego, że w każdym meczu trzeba być skoncentrowanym. Bramki które straciliśmy to było dla mnie kuriozum. W ofensywie mieliśmy ogromną przewagę i strzeliliśmy osiem bramek, więc tu nie mogę mieć pretensji. Musimy jednak poprawić grę w defensywie. Po prostu trzeba się nauczyć być klasową drużyną i do takich strat nie dopuszczać – mówił Krzysztof Kusia, trener AZS UEK Słomniczanka Słomniki.
Drugą połowę od mocnego uderzenia zaczęły futsalistki AZS UW. Blisko 70 sekund od wznowienia gry gola, który mógłbym być ozdobą stadionów oraz hal całego świata, zdobyła Emilia Jarzyna. Po rozegraniu rzutu rożnego zawodniczka stołecznej drużyny otrzymała górną piłkę i huknęła z woleja pod poprzeczkę.
Bardzo blisko zdobycia kontaktowego trafienia była Kornelia Bińczyk, która znalazła się w sytuacji sam na sam z Wioletą Myjak, ale pojedynek ten wygrała bramkarka AZS UEK. Po jednym z kolejnych kontrataków i strzale Pauliny Pokraśniewicz, trener wicemistrzyń Polski poprosił o czas. Kilka mocnych słów musiało pomóc, bo w przeciągu minuty jego podopieczne zdobyły aż dwie bramki.
W 30 minucie po raz trzeci na listę strzelczyń wpisała się Julia Szostak, która mocnym uderzeniem wykończyła rozegranie rzutu rożnego. Kilkadziesiąt sekund później było już 3:7 po strzale z lewej strony Julii Basty. Wynik mógł być nawet jeszcze wyższy, bo chwilę później za faul w polu karnym ukarano zawodniczki AZS UW. Strzał z 6. metrów obroniła jednak dobrze spisująca się między słupkami Natalia Mikuła.
Bramkarka AZS Uniwersytetu Warszawskiego musiała jednak wyjąć piłkę z bramki jeszcze raz w tym meczu. W 37 minucie gry w sporym zamieszaniu wybroniła dwa strzały, ale przy dobitce Natalii Maloty nie miała już szans. Kiedy wszyscy odliczali sekundy do końca spotkania z piłką ruszyła Agnieszka Gołębiowska i strzeliła z dystansu ustalając wynik na 4:8. Zaraz po tym jak piłka wpadła do siatki syrena oznajmiła koniec meczu.
– Uważam, że wynik nie do końca nie odzwierciedla to jak ten mecz przebiegał. Równie dobrze mogłyśmy wykorzystać nasze sytuacje i nieco poprawić grę w obronie, bo chyba pięć bramek dostałyśmy w podobny sposób, czyli z zagraniem na długi słupek. Jest przed nami drugi mecz i uważam, że tam możemy jeszcze powalczyć. Gramy o pełną stawkę i jeśli mamy szansę awansować do Final Four, to dlaczego by tego nie zrobić – mówiła po meczu Agnieszka Gołębiowska.
Mecze rewanżowe odbędą się 5 marca. Wcześniej jednak przed obiema ekipami Akademickie Mistrzostwa Polski w futsalu, które odbędą się w Krakowie.
Autor: Robert Zakrzewski