W pierwszym ligowym meczu rozgrywanym we własnej hali szczypiornistki AZS Uniwersytetu Warszawskiego przegrały z JKS San Jarosław 23:33. O takim wyniku zadecydowała druga połowa pojedynku.
Przed tygodniem na inaugurację nowego sezonu I ligi piłkarki ręczne AZS UW przegrały na wyjeździe z SPR Rzeszów 20:29. W sobotę 24 września do Warszawy przyjechała inna drużyna z Podkarpacia, żeby walczyć o ligowe punkty. Pierwsze trzydzieści minut spotkanie było wyrównane, ale ostatecznie z wygranej cieszyły się rywalki.
Na pierwszą bramkę w hali przy ul. Banacha kibice musieli czekać do 2 minuty. Wtedy Kamila Białowąs dała prowadzenie naszym azetesiaczkom. Po kolejnych dwóch minutach podwyższyła Julia Cichal, a w 7. minucie meczu była już 3:0 dla UW dzięki trafieniu Karoliny Wilk.
Gospodynie bramkę straciły dopiero w 9. minucie po rzucie Hanny Szczotki. Szybko jednak odpowiedziała Katarzyna Kordzińska i było 4:1. Jeszcze w 15 minucie nasze szczypiornistki prowadziły 6:4, ale wtedy do odrabiania strat wzięła się ekipa z Jarosławia.
Po czterech bramkach zdobytych w ciągu dwóch minut zespół JKS wyszedł na prowadzenie (9:7). Przewaga dwóch bramek utrzymywała się do przerwy zakończonej wynikiem 15:13. Była to różnica, którą szybko można było odrobić w drugiej części meczu.
Niestety dla gospodyń w drugiej połowie bardziej skuteczne okazały się zawodniczki JKS San Jarosław. W 34 minucie na 16:13 podwyższyła Angelika Luberecka. W odpowiedzi trafiła co prawda Katarzyna Kordzińska, ale na kolejne zdobyte trzy bramki z rządu już zabrakło riposty. Od stanu 19:15 dla przyjezdnych wynik tylko się powiększał. Skończyło się na różnicy dziesięciu bramek i wyniku 33:23.
Na pierwsze punkty w sezonie azetesiaczki muszą jeszcze poczekać. 8 października zagrają na wyjeździe z APR Radom.
Najwięcej bramek w drużynie AZS UW zdobyła Karolina Wilk – 6. W zespole JKS San Jarosław najskuteczniejsza była Angelika Luberacka – 9 bramek.
Projekt współfinansowany ze środków m.st Warszawa.
AZS Uniwersytetu Warszawskiego – JKS San Jarosław: 23:33 (13:15)
Txt: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Selerski